Papieska encyklika jest przestrogą. Jej przesłanie bierze się z troski o naszą planetę – „wspólny dom” jak nazywa ją sam Papież. Interpretowanie jej w kategoriach ataku i agresji świadczy o głęboko zakorzenionym strachu i braku zrozumienia dla osiągnięć współczesnej nauki.

Encyklika

Oficjalna prezentacja encykliki “Laudato sii” odbyła się dzisiaj w Watykanie o godzinie 11.00. Przedstawią ją kard. Peter Turkson, przewodniczący Papieskiej Rady “Iustitia et Pax”, prawosławny metropolita Pergamonu Jan (Zizioulas) oraz niemiecki klimatolog Hans Joachim Schellnhuber.

Słowa “Laudato sii” (Pochwalony bądź) nawiązują do przypisywanej św. Franciszkowi z Asyżu (1181/82-1226) “Pieśni słonecznej”, której większość strof rozpoczyna to zawołanie. Ten XIII-wieczny kantyk, najstarszy zabytek poezji w języku włoskim, jest pieśnią pochwalną cudu stworzenia.

„Antypolski” charakter encykliki

Tekst encykliki wyciekł w tym tygodniu. Polskie media szybko zareagowały alternatywną interpretacją papieskiego orędzia. Otóż, jak podaje Rzeczpospolita, papież przygotował dokument antywęglowy, a zatem „antypolski” (takie głosy gazeta słyszy w samym Watykanie).

To ciekawa perspektywa, ale papieską encyklikę można interpretować też w inny, nieco bardziej naukowo ugruntowany sposób.

Otóż sam efekt cieplarniany jest nam dobrze znany od ponad wieku. Brytyjski fizyk John Tyndall w latach 50. XIX wieku dokonał laboratoryjnych pomiarów promieniowania podczerwonego, czyli ciepła. Wykazał, że gazy takie jak CO2 absorbują ciepło, działając jak koc ogrzewający powierzchnię Ziemi.

By uniknąć katastrofalnego globalnego ocieplenia musimy zmniejszyć emisję CO2 do atmosfery. Bezpieczny poziom stężenia cząstek Co2 w atmosferze to 350 cząstek na milion. W tym roku przekroczyliśmy poziom 402 cząstek na milion.

Znamy też trzy liczby:

– 2 stopnie Celsjusza – to próg niebezpiecznych zmian klimatycznych, którego nie możemy przekroczyć.

– 565 gigaton – to ilość dwutlenku węgla, którą cały czas możemy bezpiecznie wydzielić do atmosfery. Wyższa emisja oznacza, że zapomnieć możemy o 2 stopniach Celsjusza.

– 2795 – gigaton CO2 wyemitujemy do atmosfery jeśli zdecydujemy się spalić złoża paliw kopalnych, o których istnieniu wiemy na dzień dzisiejszy.

Naukowcy są zgodni co do jednego – jeśli spalimy nasze dzisiejsze rezerwy paliw kopalnych, życie na naszej planecie nie będzie już możliwe.

Zagrożenie to rozumieją politycy – na tegorocznym spotkaniu G7 liderzy grupy opowiedzieli się za całkowitą redukcją CO2 do końca XXI wieku.

Rozumie je także rynek. Inwestorzy szybko reagują na wzrost ekonomicznego ryzyka związanego z przemysłem paliw kopalnych. W zeszłym roku Fundacja Rockefellera ogłosiła, że zamierza pozbyć się udziałów w przemyśle paliw kopalnych. W tym roku norweski parlament jednogłośnie opowiedział się za radykalnym ograniczeniem inwestycji węglowych finansowanych z państwowego funduszu naftowego (dysponuje niebagatelną pulą w wysokości 900 mld).

Rozumie je także Papież Franciszek, który w swej encyklice podkreśla, że czas na poszukiwanie globalnych rozwiązań dobiega końca. Ochrona naszej planety jest naszym etycznym obowiązkiem. Wywołana przez człowieka zmiana klimatu jest naukowo potwierdzonym faktem, a stanowcze łagodzenie jej skutków to moralny obowiązek ludzkości. Słowa papieża o tym, że kraje oparte na energetyce węglowej niszczą środowisko przez emisję CO2 to nie złośliwe komentarze godzące w naszą rację stanu. To stanowisko oparte na badaniach naukowych, które zdecydowana większość światowych polityków przestała negować już jakiś czas temu.

Czas by zrozumieli to także polscy przywódcy i polskie media.

For more climate movement news, follow 350 on Twitter, Facebook, Instagram

FacebookTwitter